Saturday, February 10, 2007

Dyskusja o jakosci danych i co bedzie jutro

W firmie oczywiscie zamiast spokojnie pojsc do domu, spedzilismy 2h rozmawiajac co wlasciwie bedzie sie dzialo jutro z informacja i szeroko pojeta informatyka. Pretekstem do rozmowy byly spotkania mlodych ludzi programujacych w Ruby. Juz sie wszyscy nauczylismy PHP, C#. Ok, zapomnijcie. Jest nowa zabawka - Ruby. Poniewaz czesc naszej ekipy IT to wlasnie ludzie, pelni szalonych pomyslow, rewolucyjne mozgi, mam dosc dobre informacje co i jak sie dzieje w tych sprawach. I choc sam wywodze sie z ekipy dla ktorej nie wazne jest czy idzie sie szosa, po gorach czy autostrada, wazne aby dojsc we wskazanym czasie do celu, to mlodzi informatycy, jak chyba nigdy dotad, pelni sa checi zaistnienia ze swoimi umiejetnosciami na nasyconym i 'wszystko wymyslonym' swiecie interentu i aplikacji - co budzi ich obawy co do rozwoju, przyszlosci...

Nasza dyskusja wiec zeszla szybko na tematy w ktorych moglem podjac dyskusje - co dalej? Co pozostalo do zrobienia?.

Google zrobil juz wyszukiwarke, GG ma komunikator, Skype zrobil glos i video, grono zrobil cos w rodzaju myspaces a O2 implementuje youtube. A co nam pozostalo ?


Mozemy oczywiscie patrzec co sie dzieje na "zachodzie" i to kopiowac. Ja proponuje wrocic do podstaw i zastanowic sie o co w tym wszystkim chodzi, krok do tylu aby pojsc krok dalej.

I tutaj zeszlismy na rozmowe o jakosci danych. Ja uzywam google na codzien. Ale coraz bardziej jestem z niego niezadowolony. Wlasciwie, to zaczyna mnie denerwowac. Takie same opinie zaczynam slyszej od innych osob. Jezeli szukam czegos konkretnie, google jeszcze spelni zadanie, ale jezeli chce znalezc cos o wysokiej jakosci. Uuu, dziekuje. Do tego stopnia, ze chcac rozwinac swoja wiedze na dowolny temat uzywam del.icio.us niz google.

Google ma wplyw takze na dzialania firm. Przyklad - problem w naszej firmie - jak zrobic aby wpisujac haslo 'zdrowie' w google poradnikmedyczny.pl pojawil sie gdzies w pierwszej dziesiatce. Energia zamiast pojsc w zawartosc strony idzie w proby przekonania maszyny co do wartosci kontentu ktorego i tak nie rozumie. A moze my nie walczymy z maszyna - my walczymy z innymi ludzmi ktorzy takze chca byc w pierwszej dziesiatce a maszyna na to pozwala. Nie jest problemem ze nie wiemy jak to zrobic - problem tkwi w czasie jaki musimy na to poswiecic. Uswiadomilismy sobie ze cos jest nie tak z sama zasadnoscia dzialania google i jego wplywu na programistow czy project managerow. Zaczynamy skupiac sie jakich uzyc tagow, robimy netpr czy inne metody aby nasze zasoby byly lepiej rozpoznawane choc jest ich i tak najwiecej w polskiej medycynie a przed nami pojawia sie strona o 'diecie gwiazd'. Portal zdrowie.med.pl ktory nie dosc ze posiada nieaktualizowane zasoby od 3 lat, przez prawie rok byl wylaczony a tresci ma niezgodne z HONCode nadal wisi na gorze listy. Cos jest nie tak?

Nie jest mozliwe abysmy byli samotni w tym przekonaniu ze google opanowal tylko na moment chaos i po parunastu latach dzialania, zaczyna szwankowac. Byl dobry na swoje czasy ktore chyba mijaja.

Zetknalem sie z dwoma ciekawymi projektami ktore wychodza naprzeciw problemowi:

Sam google prowadzi ciekawy projekt (angielskojezyczny narazie) majacy na celu dodac element jakosciowy do zasobow. Mozna znalezc go pod adresem Google Co-Op. Nie za bardzo rozumiem jak to ma niby dzialac, ale chyba to cos w rodzaju skrzyzowania digga z dmozem. Mimo iz aktywnie dzialam w tym projekcie, efektow nie widac :).
Tak wiec za moment google wskaze instytucje (osoby) ktore wskaza nam internautom co jest dobre. Nie mam pojecia jak google poradzi sobie z problemem, iz kiedys jakis schozofrenik zatrudniony w google zacznie tagowac nie te strony co trzeba. Bo przeciez pytanie nie jest czy to sie stanie, a kiedy.

Cieszy mnie zauwazenie problemu przez rodzimego netsprint i uruchomienie trafiic indexu. Jednak nie jest to rewolucja, raczej laczenie roznych informacji, ktore moga zawiesc.

Nowe podejscie do wyszukiwania zaprezentowano w Rollyo. Rollyo zbiera informacje o stronach ktore wskazujemy jako 'dobre'. Nastepnie ja lub inne osoby moga przeszukiwac internet ale wylacznie wewnatrz zasobow ktore wskazalismy. Jezeli Albert zna sie czasoprzestrzeni, zadam jemu pytanie o teorii wzglednosci. Pomysl nowatorski a prosty. Moze wada jest sam silnik juz wyszukiwania (yahoo) ktory sobie nie radzi, ale pierwszy krok postawiono w nowym kierunku.


Idac tym tropem, wydaje sie ze kwestia wyszukiwania informacji i zarzadzania nimi wlasciwie jeszcze nie zostala dotknieta a google jedynie zarysowal problem. Teza odwazna ale dla mlodych programistow jakze optymistyczna.

Mamy grono, Skypy wprowdzil grupy, mamy live communicatora, mamy miliardy stron, RSSy i ... i nadal musimy uzyc google aby znalezc informacje na temat najnowszej terapii cukrzycy, kto moze nam pomoc, gdzie jest szpital i ktory Profesor moze cos ciekawego nam opowiedziec aby zylo nam sie lepiej. Moim zdaniem, przypadkowosc wyszukiwanych informacji i wynikajaca z tego jakosc w kwestii problemow zdrowia jest nie do zaakceptowania i wymaga rozwiazan.

Dlatego Web 3.0 i sieci semantyczne sa blizej niz nam sie to wydaje. A jezeli tak jest, jaki ma to wplyw na budownei portali medycznych i jakosc zycia pacjentow? Wg mnie bedzie mialo wplyw znakomity, co mam nadzieje, przedstawie niebawem

Tymczasem polecam pojscie tropem:
why_the_world_is_ready_for_the.html

No comments: